Ulotna jak "Zjawa", romantyczna jak "Brooklyn" czy wielka lecz krótka jak "Big Short"? Miłość po narodzeniu dziecka...

Oskarowe emocje opadły. Oczekiwanie, napięcie, przygotowania - wszystko to doprowadziło  do szczęśliwego finału w postaci tej jednej, jedynej nocy w roku. Dla jednych był to wysiłek ogromny. Wszak trzeba było fizycznie tam być, wystawać godzinami na ściance, prężąc muskuły i pokazując śnieżnobiały uśmiech przebijający przez łzy porażki nie-wygranej. Ale nie tylko ci cierpieli. Godziny poświęcone na oglądanie "gali życia" to zwyczajnie zarwana noc, a rano trzeba było wstać do pracy i zacząć rozkręcać ten codzienny kołowrotek od nowa...

Czy coś ci to przypomina?

Może to ja jestem inna i jak temu bacy z dowcipu, wszystko mi się z jednym kojarzy. Ewidentnie, znajduję tu jednak analogię do.... narodzin dziecka. Ok, może nie taką wprost, bo niby komu dziecko się rodzi przez bez mała 20 parę lat, jak Leo DiCaprio jego wyczekany Oskar, ale przyznaj - coś w tym jest.

Dlatego, natchniona przez X muzę, biorę na warsztat twój (i swój) związek po narodzinach dziecka. Czy jest taki sam jak kiedyś? Dlaczego nie? Więc jaki tak naprawdę jest? I dlaczego gdzie nie spojrzę w necie, tytuły krzyczą "jak przetrwać kryzys w związku po pojawieniu się dziecka?". Czy naprawdę jest aż tak źle?

Niech przemówi obraz....

Scena I
[On i Ona w domu. Przedstawiciele wolnych zawodów z elastycznym czasem pracy. Planują rozkład obowiązków na kolejny tydzień. Nic nie zapowiada tragedii. Do czasu, gdy Ona odzywa się mimochodem....]

Ona: Ale jestem zmęczona! Przez ostatni tydzień zostawałam z Młodym w domu. Czy Ty wiesz jaki on jest męczący? To nieustanna gonitwa: karmienie, przewijanie, zabawa...A kiedy ja mam mieć czas dla siebie?
On: Słuchaj, wiem o co ci chodzi, ale poprzednie 2 tygodnie to ja z nim siedziałem. Ja też chcę mieć czas dla siebie! Teraz moja kolej by iść do pracy. 


THE END
[napisy końcowe]

Morał dla widza: Kiedyś kłóciliście się o to, że spędzacie za dużo czasu w biurze. Teraz - o to, że spędzacie za dużo czasu w domu. Praca w biurze nie wydaje się już tak ciężka w porównaniu z tą, jaką wykonujecie w domu, z dzieckiem.

***

Scena II
[Ona i On w łóżku. Wreszcie znaleźli dla siebie czas. Jest wieczór, potomek śpi, nic nie powstrzyma ich dzikiej żądzy.]
Ona: Masz ochotę, Kochanie?
On: No jasne! Już tak dużo czasu upłynęło od ostatniego razu....
Ona: Pragnę tego bardziej, niż możesz sobie wyobrazić.
On: Nic nie powstrzyma. Wystarczy abym o tu położył moją dłoń, a wszystko nabierze rumieńców...
Ona: Więc zrób to, już dłużej nie mogę czekać. Zróbmy to razem - tu i teraz!

[On posłusznie kładzie dłoń "o tu", światło gaśnie, kamera odsuwa się, a za nią zamykają się drzwi. Po chwili słychać.... niezmącone niczym, błogie i upragnione ...chrapanie.]


THE END
[napisy końcowe]

Morał dla widza: Sen staje się lepszy niż sex, bo występuje rzadziej.


***
Scena III
[Ona i On uratowani! Teściowa obiecała zająć się potomkiem, by mogli spędzić ten wieczór razem. Jest 20.30. Już, już stoją przy drzwiach i już, już są odpicowani i gotowi do wyjścia na romantyczną kolację. Ale....]

Ona: Mamo, tak więc tu jest lista telefonów alarmowych, tu lista rzeczy, które możesz zrobić, jak Młody się obudzi, na stole leży jego miś szumiś, jakby zaczął płakać...
On: Jeszcze zbiorę te graty z podłogi bo się potkniesz o jego zabawki.
Ona: No i weź, włóż ciuchy Młodego do pralki i nastaw na szybkie pranie. Niech się mama z tym nie męczy.
On: Ok, to jeszcze tu ci, mamo przygotowałem extra pieluchę jakby się przesikał w nocy, a tu kładę butelkę z mlekiem w razie czego.

[Tak mija kolejne półtorej godziny.Jest 22.00. On i Ona już, już wychodzą.]

Ona: O kurcze, nasza rezerwacja przepadła. Wszystko już będzie zamknięte. To może skoczymy do Maka?
On: Jasne, super pomysł! Tak naprawdę marzyłem o burgerze!

THE END
[napisy końcowe]

Morał dla widza: Spontaniczność z czasem staje się zaplanowana, a małe rzeczy i drobne przyjemności cieszą najbardziej. Wyjść z domu! Zwyczajnie móc spędzić tę godzinę czy dwie wspólnie, bez potomka. Rozmawiać o pracy, o tym co w TV, o głupotach. To jest w życiu tak naprawdę ważne.

***
Rozmawiając ze znajomymi, którzy już zostali rodzicami, albo to planują, albo odkładają, dochodzę do wniosku, że tak naprawdę nie mydlimy sobie oczu w kwestii zmian, jakie zachodzą po pojawieniu się w związku "tego trzeciego". Jest raczej odwrotnie - naładowani treściami z artykułów "poradnikowych", nastawiamy się raczej na to, że będzie gorzej. A czasem - że będzie #najgorzej.

Moje "oskarowe" produkcje dają pewien obraz tego, czego można się spodziewać. Na pewno wiele rzeczy się zmienia w związku, ale nie zgodzę się z twierdzeniem, że w przeważającej liczbie na gorsze. Oto, jakich jeszcze zmian w naszych damsko-męskich relacjach możemy się spodziewać (lista subiektywna, bynajmniej nie pełna, opracowana na podstawie rozmów ze znajomymi mamami):

Widzimy się w swoich najgorszych (ale i najlepszych) stanach: ciąża, poród i cała nie do końca piękna fizyczność, z jaką się wiąże; zmęczenie i gburowatość. Ale też - najszczerszy uśmiech na twarzy, który odwzajemnia maluch; przytulasy i buziole w krótkich błogich momentach kiedy jesteśmy tylko we dwoje; bezcenne momenty kiedy stroimy się do kina w swoje najlepsze, niedzielne ciuchy.

Zaszalejcie! Wciąż jesteście młodzi i piękni!
Oddanie "palmy pierwszeństwa" - ta świadomość, że mąż już nie "nosi nas na rękach" jak dotąd, a nam - patrząc na Ukochanego - oko niechybnie zezuje również w stronę kołyski.

Rozrywka w większym gronie - jest tyle fajnych rzeczy, które można robić wspólnie z maluchami. Bo czy kiedykolwiek zdecydowalibyście się, jako para, wybrać na wystawę klocków Lego, albo na film 3D z Dinozaurami, a może po prostu do ZOO? Minus jest taki, że rozrywka w formie wyłącznie parowej wymaga większego zaplanowania.

Najważniejsze by się dobrze bawić. Nawet jeśli dziecka nie ma w pobliżu!

Nocne Polaków rozmowy - tak to już jakoś bywa, że kłótnie i spięcia przychodzą wieczorem, kiedy jesteśmy już ciut zmęczeni, ale wtedy mamy najwięcej czasu. Plus jest taki, że można oczyścić atmosferę i pójść spokojnie spać. A czego dotyczą same kłótnie? Niestety, często bzdur jak: ilość obowiązków, "poświęcanie się" dla rodziny, niedospanie, brak czasu dla siebie. 

Być parą - a nie tylko rodzicami!
Żeby na koniec dodać otuchy wszystkim "przytłoczonym", podaję 4 sprawdzone sposoby na udane relacje w związku po narodzinach dziecka:

1. Bądźmy zgranym teamem i przyjaciółmi. Od ciąży, przez poród po kolejne etapy rozwoju dziecka. Bądźmy przede wszystkim parą kochających się ludzi. Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy przede wszystkim rodzicami. Przede wszystkim - bądźmy dla siebie. Tu i teraz.

2. Doceniajmy wysiłki i chwalmy często. Umycie naczyń, poskładanie zabawek - to wszystko okazje do tego, by docenić Ukochaną czy Ukochanego. To naprawdę nic nie kosztuje!

3. Zdejmijmy klątwę "marriage bank-u". Znacie ten koncept z serialu "According to Jim"? (sezon 3, epizod 26). Zamiast iść drogą "przysługa za przysługę" róbmy dla siebie coś miłego. Ot tak, po prostu. Bez okazji.

4. Stawiajmy na spontaniczność i wspólne rozrywki. Nawet jeśli ma to oznaczać zaplanowane co do minuty wyjścia na kolację, czy krótkie wypady za miasto. Róbmy to, co daje nam radość. Wspólnie. We dwoje. Jak "za dawnych lat". :-)

Good luck, you love birds! 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz